Najważniejszy przewoźnik regionalny z Dolnego Śląska przetrwał trudny czas pandemii i zapewnia, że nie ma ryzyka wstrzymania przewozów. Przyznaje jednak, że część połączeń nie wróciła do rozkładu jazdy. Na żadnej z tras potoki nie wróciły do poziomu sprzed pandemii koronawirusa.
Okres pandemii dla większości przewoźników wywodzących się z dawnej Krajowej Państwowej Komunikacji Samochodowej był bardzo trudny. Kondycja rynku autobusowego transportu na obszarach pozamiejskich od lat jest zła, a wprowadzone obostrzenia gospodarcze i zmiany w życiu społecznym dodatkowo skomplikowały byt przedsiębiorstw. Kilka z nich zrezygnowało niedawno z kontynuowania działalności przewozowej. Wśród takich fitm
znalazł się np. PKS Łódź. Zupełnie inna jest natomiast sytuacja Polbus-PKS Wrocław, który wprowadził pewne zmiany w ofercie, ale kontynuuje obsługę linii regularnych.
Część połączeń lokalnych wciąż jest zawieszona Nie oznacza to jednak, że spółka nie odczuła skutków ograniczeń. – W najgorszym momencie (całkowity lockdown) spadek liczby pasażerów sięgnął 80 proc. – mówi Mariusz Kruk, prezes zarządu Polbus-PKS. Wówczas przedsiębiorstwo zawiesiło większość kursów. Nie funkcjonowały też obsługiwane przez przewoźnika zamknięte przewozy szkolne, a klienci nie wynajmowali autokarów w celu obsługi turystyki.
Trudności nie skończyły się jednak wraz ze stopniowym luzowaniem obostrzeń i uspokajaniem się sytuacji epidemicznej. – W przypadku żadnej linii komunikacji regularnej potoki nie powróciły do stanu sprzed pandemii – stwierdza nasz rozmówca. Należy też podkreślić, że nie wszystkie połączenia, które wypadły z rozkładu jazdy w okolicach marca 2020 r., zostały później przywrócone. Wciąż nie jest wykonywana część kursów w relacjach lokalnych wokół Oleśnicy.
Pomogło wsparcie rządowe, szansą była obsługa ruchu turystycznego – Przy okrojonej liczbie kursów pozostajemy też na głównych kierunkach – przyznaje prezes Polbus-PKS. Zapewnia jednocześnie, że aktualna kondycja finansowa spółki nie stwarza ryzyka konieczności zaprzestania utrzymywania kursów regularnych. Nie jest też zagrożona działalność w obszarze przewozów szkolnych, pracowniczych i turystycznych. Na obecną sytuację wpłynęły m.in. rządowe instrumenty pomocowe. Wrocławski przewoźnik korzystał z umorzeń składek ZUS i ze wsparcia dla małych i średnich przedsiębiiorstw udzielanego przez Polski Fundusz Rozwoju w ramach tzw. tarczy antykryzysowej 2.0.
Pomimo nieprzywrócenia wszystkich kursów regularnych spółka stara się obsługiwać nowe rynki. W tym roku w sezonie letnim obsługiwała więc nowe trasy nad morze (do Jarosławca m.in. przez Dąbki i Darłówko) oraz na Ziemię Kłodzką. Na razie nie wiemy natomiast, czy i kiedy zwiększy się liczba połączeń na trasach regionalnych.